Ariana dla WS | Blogger | X X

30 grudnia 2012

niebieski/turkusowy makijaż krok po kroku

Hejka~!
Kiedy jeszcze namiętnie prowadziłam photobloga, bardzo często pisano do mnie, abym zrobiła jakiś make up tutorial. Długo zwlekałam z tym, bo "a to nie mam czasu, a to mi się nie chce, a to coś tam.
Ostatnia moja rozmowa z かし★Kashi na temat gyaru i jej gal forum natchnęła mnie na ruszenie od naprawdę x czasu mojej szanownej pupinki i zrobienie dla Was tutorialu "krok po kroku" ;)
ZACZYNAMY:


Tak moja twarz, a w zasadzie okolice oczu wyglądała przed nałożeniem wszystkich pierdół typu podkład, puder. Mam też założone soczewki, ponieważ nie lubię mocniejszych makijażów bez ich udziału.
(pomalowałam tylko lekko rzęsy, aby nie wyglądać źle i nie wystraszyć Was.)
1 - nałóżcie podkład.
2 - całą górną powiekę i pół dolnej od wewnętrznego kącika oka do środka pomalujcie na biało
3 - górną powiekę od zewnętrznego kącika po sam środek powieki pomalujcie na zielony/turkusowy kolor (bądź może być jakikolwiek inny kolor jaki chcecie, bądź uważacie za stosowny. Ja użyłam palety zieleni iż pasuje mi teraz do koloru włosów)
4 - rozprowadzajcie zielony cień przez chwilę, aby ładnie współgrał z wcześniej nałożoną warstwą.

5 - w miejscu gdzie powieka się załamuje (nie wiem jak to dokładnie się nazywa) od środka powieki aż po zewnętrzny kącik nałóżcie szary bądź czarny cień rozcierając do pędzelkiem tak by łączył się z nałożonymi już kolorami.
6 - jeszcze raz nałóż białego cienia na wewnętrzny kącik oka, trochę pod brwiami.

7 - użyj czarnego eyelinera
8 - przyklej bądź mocno wytuszuj rzęsy.
9 - pudrujemy policzki czymś brązującym i świecącym. (ja dodatkowo używam jako rozświetlacza różowego sypkiego cienia do powiek, który w tej roli o wiele lepiej się sprawuje ^^)
 ☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆
Jeszcze tylko kilka fociszy jak wyglądał make up już po wszystkim.

przedstawiam Wam moją siostrę Negai :D
Przepraszam, że zdjęcia są wykontrastowane i dodany jest do nich kolor. Wtedy można zobaczyć więcej, a kolor bardziej oddaje to jak wygląda to w rzeczywistości. Teraz małe pytanie do Was. Mam nadal "bawić się" w robienie tutoriali make up i umieszczać je na blogu, czy dać sobie z tym spokój?
Mam nadzieję, że którejś z odwiedzających tego bloga mój makijaż spodobał się i niedługo będzie mogła się nim pochwalić ;)

xoxo

27 grudnia 2012

Minął poświąteczny szał, teraz czas na szał przedsylwestrowy

Cześć!
Jak to mówią: święta, święta i po świętach. 3 dni obżarstwa, począwszy od wigilijnej wieczerzy, skończywszy na spotkaniach rodzinnych przy stole 26 grudnia. Całe trzy dni spędzone na jedzenie i piciu przy stole, bądź w łóżku ze swoją drugą połówką przed telewizorem z wiecznie pełnym talerzem pyszności. Tak minęły moje święta! (=`ェ´=)
Taka tam JA~!♡ + moje włosy,
które miały być czarnym brązem,
a w rezultacie są niebiesko-zielone. ♡

Nie ma co ukrywać, że u mnie w domu cała ta tradycja podtrzymywana jest tylko przez dziadków, a dla mnie mogłoby ich nie być. Dzień jak każdy inny, a sama kolacja jest jak niedzielny obiad. Nic szczególnego. Poza tym co to za święta w piątkę. Choć pewnie większość tak właśnie je spędza. Święta wyobrażam sobie inaczej. Wielki stół nakryty dla całej rodziny, wrzawa, zgiełk i kupa śmiechu. A teraz jest tak, że "każdy sobie" (bo nie chce się ruszać z domu, bo na dworze zimno, bo dzieci zaraz będą chciały do domu - czyli ludzka głupota i lenistwo), a święta przez to tracą swój urok. (za rok jednak u mnie, święta będą takimi z pompą. Będzie z 15 osób minimum. Ale to dopiero za rok, więc nie ma co się rozpisywać i rozczulać na ten temat). Gdyby nie choinka i prezenty cały ten urok minąłby dawno, a grudniowej gwiazdki nie odczuwałoby się wcale w wielu domach.
Wraz z prezentami pod moją 4.5 metrową choinką znalazłam zgubione kilogramy, które chyba bezczelnie się mnie czepiły i znów będę musiała męczyć się by się ich pozbyć. Teraz tylko czekać na to kiedy następna przyjemność: tj sylwestrowe faworki, szampan i fajerwerki przyniosą mi drugą część straconych kilogramów.
Kilka dni przerwy i nastanie Sylwester i Nowy Rok. Impreza, na którą większość szykuje się jakoś z pompą i mało co sraczki nie dostanie, bo to  przecież taki wielki dzień/wieczór/noc. Facebook już wczoraj świecił i ogłaszał jak bardzo kto się napije, kto co robi i kto będzie na drugi dzień umierał na chorobę zwaną "kac". Ja chyba znów się z tego wyłączam i nie specjalnie chcę świętować przejście w Nowy Rok 2013. Będę o rok starsza, znów bez większych planów na przyszłość.
Chociaż...Biorąc pod uwagę moje bardzo nieudane ostatnie miesiące tego roku chciałabym, aby ten nowy był już dziś. 
Jak już wcześniej pisałam, nie zamierzam jakoś mega imprezować, żeby uczcić koniec roku. Przede wszystkim, z własnej kilkumiesięcznej głupoty nie jestem w nastroju do zabawy w większym gronie. Wiem tylko, że ten wieczór spędzę z moim Księciem, a dzięki niemu właśnie będzie to najlepiej spędzony dzień pod słońcem♥.  Nie wiem jeszcze gdzie, nie wiem z kim (prócz siostry i szwagra), ale dla ciekawej zabawy wiele osób nie trzeba.
Nie mogę doczekać się przygotowań.  Babcia dała mi zadanie. Pieczenie muffinów, (bo jak twierdzi "takie kolorowe są bardzo Sylwestrowe), faworków i sałatek, które najchętniej zrobiłabym teraz, mimo iż lodówka przepełniona jest mięsem i innymi przysmakami ze świąt.
Żałuję, że nie mogę się pojawić w moim kochanym Poznaniu i spędzić chwili z najserdeczniejszą mi przyjaciółką. Jednak jednym z moich życzeń Noworocznych będzie właśnie to, żebym mogła się tam częściej pojawiać.  (☆^O^☆)
A jak Wy Moi Drodzy zamierzacie spędzić Sylwestra? Jakoś hucznie na wielkiej imprezie, czy raczej spokojnie w małym gronie w domowym zaciszu?


Korzystając z tego, że już tutaj jestem, i skrobię:
Chciałabym złożyć WAM najserdeczniejsze życzenia Noworoczne.
Życzę Wam wielkich planów na rok 2013, aby wszystko co postanowicie spełniło się;
aby każdy dzień sprawiał Wam mnóstwo radości i uśmiechu,
 aby każda Wasza decyzja była dobrze przemyślana. 
Prawdziwych przyjaciół zawsze mogących udzielić pomocy i będących z Wami na dobre i złe.
Wiele zdrowia i szczęścia przede wszystkim. ♡~!


 xoxo

24 grudnia 2012

Merry Christmas


Witajcie~!
Z okazji Świąt Bożego Narodzenia chciałabym złożyć najserdeczniejsze życzenia wszystkim czytelnikom tego bloga. ♡~ Niech te święta sprawią, że uśmiech zawsze będzie gościł na Waszych buziach. Zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń.
Dużo szczęścia w Nowego Roku.

Pozdrawiam. ♡~!

8 grudnia 2012

książka "Walking Dead" faktycznie taka super jak o niej piszą?

Witajcie Słoneczka!
Od dłuższego czasu zastanawiam się nad tym co zrobić by ten blog był znacznie ciekawszy niż jeszcze kilka notek temu. Postanowiłam pisać tu dosłownie o wszystkim; nie tylko o tym co dzieje się u mnie, ale także o innych rzeczach jakie mogłyby Was zainteresować. (książki, make up, przepisy, przemyślenia i refleksje a niektóre tematy itp.) Mam nadzieję, że to dobry pomysł, który może zachęci Was w pewien sposób do częstszego zaglądania tutaj.

Dziś poruszę temat książki jaką ostatnio przeczytałam.
Tytuł: The Walking Dead, Żywe Trupy: Narodziny Gubernatora. 
Tytuł oryginalny: The Walking Dead: Rise of the Governor
Autorzy: Robert Kirkman, Jay Bonansinga
Wydawnictwo: Sine Qua Non, 2011
ilość stron: 364

Do kupienia książki skłoniło mnie tylko i wyłącznie to, że chciałam ją podarować chłopakowi w prezencie urodzinowym. Moim (może i dziwnym) zwyczajem jest to, że czytam książkę jaką daję komuś.
Od samego początku byłam do niej sceptycznie nastawiona. Tematyka zombie to zdecydowanie nie mój klimat. Zastanawiając się nad tym, co tak kręci mojego chłopaka w klimatach postapokaliptycznych zaczęłam ją czytać, jednak bez żadnych emocji i wgłębiania się w to co przeżywają bohaterowie.
Ogólnie książkę czyta się bardzo szybko. To lekka i przyjemna lektura, szczególnie dla miłośników zombie. Mnie osobiście przez większość czasu nudziła. Ciekawych akcji było zdecydowanie za mało, a większość książki to zwyczajne "pierdu pierdu" dające wrażenie zapełnienia kilkunastu kartek papieru więcej przez autora. Bohaterowie są bez charakteru. Jedynie Philip nie jest mdły na tle tego dość nudnego całokształtu jaki przedstawia autor. Przez to też może się wydawać, że tylko on jest pierwszoplanowym bohaterem, drugiego planu nie ma wcale, a cała jest tylko tłem. 
Kiedy zaczęłam czytać "Narodziny Gubernatora" myślałam, że choć trochę będą mnie obrzydzały zombie, jak opisany jest ich wygląd i zachowanie. Było wręcz odwrotnie, śmieszyły mnie.  
Zarówno jak śmieszyło mnie wiele innych rzeczy - konkretnie przekład książki, który jest bardzo słaby. Pełno w nim błędów ortograficznych, stylistycznych, literówek oraz mylonych imion (konikiem tutaj jest wg mnie: "Phillip podał broń Phillipowi"), a same dialogi są sztuczne
Akcja zmienia się dopiero po 18 rozdziale. Zaczyna się dziać coś więcej niż tylko opisane mdłe dialogi i opisy sytuacji. Następuje zwrot akcji i wszystko nabiera tempa. Zakończenie jest naprawdę zaskakujące, a niektórych sytuacji nie można było się spodziewać. 
Ogólnie książkę oceniam na dobrą, a w skali 1:10 daję jej 5. Gdyby nie to, że napisana jest tak, że szybko się ją czyta chyba nigdy bym jej nie skończyła. Zanudziłaby mnie na śmierć, a kartki przewracałabym co kilka stron, aby tylko mniej więcej wiedzieć o co chodzi.
Miłośników komiksów jak i serialu zachęcam do przeczytania "Walking Dead: Narodziny Gubernatora". Może chociaż Was nie zawiedzie historia Philipa i jego przyjaciół w świecie żywych trupów. ^^


 ☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆.。.:*・°☆



Osobiście wolę książki w utrzymujące się w temacie czarownic, wampirów (oraz książki azjatyckich pisarzy i te, których akcja dzieje się w Azji, czasami nie pogardzę jakimś dobrym romansidłem, bądź przygodówką) Od rana przeglądam allegro w poszukiwaniu gwiazdkowego prezentu dla siebie w postaci książki. Co prawda znalazłam już komplet tomów dla siebie i II tomiki w tematyce zombie dla Tomka (które też będę zapewne czytała), ale wychodzę z założenia, że książek nigdy za dużo. Stąd moje pytanie do Was moi drodzy. Znacie jakieś ciekawe tytuły, które mogłyby mi się spodobać ?



x.o.x.o.

7 grudnia 2012

Pierwszy raz robione przeze mnie muffinki... [przepis]

Kochani!
Jak już wcześniej pisałam, dziś dodam post o tym jak zrobić muffinki, a raczej jak ja je zrobiłam. Kiedyś, kiedy mieszkałam jeszcze z babcią strasznie często krzątałam się wraz z nią po kuchni pomagając i gotując. Zostało mi to do dziś, z tym wyjątkiem jednak, że mało kiedy korzystam z przepisów, a sama je wymyślam, bądź zmieniam proporcje i urozmaicam potrawy o jakiś składnik. Choć może gdzieś już znaleźliście niektóre z nich bądź podobne (przecież na tym polega kucharzenie - zawsze coś się może powtórzyć.) pamiętajmy jednak, że nawet ta sama potrawa, czy to samo ciasto pieczone przez dwie różne osoby, może smakować inaczej. Osobiście uważam, że do kucharzenia trzeba włożyć odrobinę własnego serduszka, żeby wszystko smakowało wyśmienicie. Jak mówi stare porzekadło: "Przez żołądek do serca.". Czy nie lepiej spożywać coś do było zrobione z radością niż z przymusu? (─‿‿─)
Wracając jednak do muffinów i do przepisu.
 Potrzebne będzie nam:
Składniki: 
  •  5 jaj. 
  • 3/4 - 1 szklanka cukru (w zależności od tego jak słodkie babeczki lubicie)
  • paczka cukru waniliowego
  • łyżeczka proszku do pieczenia
  • 1 i 1/2 szklanki mąki
Sposób przyrządzenia: 
  1. żółtka oddzielić od białek. 
  2. białka ubijać mikserem wraz ze szczyptą soli
  3. dodać cukier, miksować aż do uzyskania jednolitej słodkiej masy. 
  4. dodać żółtka. zmiksować. 
  5. stopniowo wsypać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia i przesianą przez sito.
  6. wymieszać delikatnie wszystko drewnianą łyżką.
    nie zapominajcie o tym, aby od samego początku robienia masy na muffinki zarówno mikserem jak i łyżką kręcić w jedną stronę.
  7. włożyć masę do foremek.
  8. piec w 180° przez 10-15 minut.
    ciasto będzie dobre kiedy wbijając w nie patyczek do szaszłyka masa nie będzie przywierać do kijka.

    Ja do swoich muffinków dodałam czekoladę, rodzynki, orzechy. Po upieczeniu ciasto było mega puszyste i mięciutkie. Zabarwiłam je barwnikami spożywczymi z uwagi na to iż uwielbiam kolorowe ciasta i ciasteczka. (◑‿◐) 
Masę do dekoracji miałam robić sama, jednak zabrakło mi czasu, a muffiny miały być gotowe na "za 5 minut". Kupiłam zatem masę do ciast o smaku waniliowym. Rozrobiłam ją i dodałam odrobinę niebieskiego barwnika.
Moi drodzy. Ozdabiamy muffinki według uznania, kolorowymi pisakami do ciasta, barwnikami, posypkami, czekoladkami, wafelkami, owocami, czy czym tam jeszcze chcecie. Mam nadzieję, że przepis przyda się Wam kiedyś.
Powodzenia i miłej zabawy dla tych, który postanowią się zabawić w małych cukierników. (´ε`)♡ (^v^)



Moi Drodzy~! Chyba wszyscy kochamy zwierzęta i zapewne wszyscy dobrze wiemy, że okres zimowy dla nich jest jednym z tych najgorszych. Mam dla Was małą propozycję, a raczej prośbę dzięki której możecie pomóc niewielkim kosztem.
Jakiś czas temu na stronie: tablica.pl ruszyła akcja
"Nakarm Pieska" (KLIK)
Proszę Was. Weźcie udział w akcji. I codziennie klikajcie. Po nakarmieniu psa portal tablica.pl wyśle do schroniska 20 kg karmy.


xoxo

1 grudnia 2012

Zestaw podgrzewaczy z Lidla. Super sprawa dla poprawienia zimowego nastroju.

Od jakiegoś czasu zastanawiałam się nad kupnem kominka do pokoju. Mój stary kominek do aromaterapii leży już dawno w śmieciach i nikt o nim nie pamięta, ponieważ Negai wzięła go w swoje łapki i nie dopilnowała tego by w "garnuszku" cały czas znajdowała się woda. Ceramiczny "garneczek" pękł pod wpływem płomienia świecy i ciepła jaki dawała, a ja zostałam bez komina.
Robiąc przedświąteczne drobne zakupy do kuchni, żeby przed świętami na łapu-capu nie kupować wszystkiego zaszłam do Lidla, w którym znalazłam świetny zestaw upominkowy w postaci kominka i olejków aromatycznych.
Zestaw kosztuje 29.99 i zawiera:
  • kominek
  • 6 olejków (o zapachu: świerku, piernika, pomarańcza, wanilii, jabłka i cynamocu oraz zimowej krainy->okeej)
  • 2 drewniane kuli (do których wlewa się kilka kropel olejku i stawia na grzejnik, aby zapach roznosił się po pomieszczeniu)
  • 2 podgrzewacze
Moim zdaniem to wspaniały pomysł na prezent, szczególnie dla osób, które lubią gdy wkoło nich pachnie. (・◇・) Jak dla mnie, jest to absolutny "must have" jak jak i różne kadzidełka, zapachowe świece

Siedzę wygodnie na łóżku pisząc posta i popijając herbatę z sokiem imbirowym. (w tym miejscu pojawił się następny Misowy zwyczaj/nałóg) Herbata! Kocham ją bardziej niż wino (choć w sumie nie wiem czy nie lubię ich tak samo mocno) Owocowe, aromatyzowane, ziołowe, mocno pachnące i wspaniale smakujące herbaty, nie wspominając o tych pięknie kwitnących po zalaniu wrzątkiem. Aktualnie parzę sobie język jabłkowo-cynamonową z sokiem imbirowym. (jak szaleć to szaleć - w końcu mamy już grudzień =^.^= )
Zaczynam coraz bardziej czuć święta. W zapachach jakie unoszą się w moim pokoju, jak i w tym co dzieje się na zewnątrz. Białe płatki śniegu spadają delikatnie na ziemię zakrywając pożółkłe liście i zgniłą trawę. Brakuje tylko lampek świątecznych na domach sąsiadów (które zapewne lada dzień też się pojawią)
Myślę sobie: "Hej przecież niedawno zaczynałaś staż, był wrzesień." Faktycznie. Czas tak szybko zleciał, mamy grudzień, a staż się skończył. Chwila moment będą święta, Sylwester (na którego nadal nie mam planów, a kilka dni przed nim dopiero obudzę się i ogarnę, że muszę coś wymyślić 。・゚゚・(>д<)・゚゚・。) i Nowy Rok. A później kółko będzie się zataczać, tylko, że ja będę o rok starsza.
W następnym tygodniu zamierzam upiec kilka muffinów, którymi zapewne się Wam pochwalę, a jak będą dobre, podam przepis na ciasto i masę na wierzch. ^^ Ostatnimi czasy strasznie lubię pichcić. Szkoda jednak, że robię to sama dla siebie (;_・)

Jak tam Wasze spostrzeżenia na nadchodzące święta, grudzień i śnieg? Czujecie już "ten" klimat?

xoxo